piątek, 14 sierpnia 2015

Pedały będą siedzieć!

Dziś ok. 12.00 w Sokółkach 3 pedały z Kamykiem tańcowały.
Dwa pójdą siedzieć za gwałt na dziewczynie. Grozi im po 12 lat.
Trzeci uciekł.

Kamyk wbrew radom Indianki udał się do sklepu babki po cygaro.
Pod sklepem spotkał tych dwóch pedałów z piątki oprychów która go ostatnio zaatakowała nożami w Sokółkach.

Był z nimi też trzeci typ. W trójkę bili się z Kamykiem. Kamyk sobie z nimi poradził. Chyba Krycha wezwała policję, bo jakoś bardzo szybko przyjechał patrol (z okien świetlicy wiejskiej gdzie troluje Krycha widać altankę piwną i co się w niej dzieje). Nawet 10 minut nie minęło. Szczęście pedałów, bo rozjuszony Kamyk by ich zatłukł.

Policja próbowała go oderwać od bandytów. Wyciągnięto pistolety.
Kamyk dostał pałą parę razy. W końcu go rozdzielono z napastnikami.

Po sprawdzeniu danych bandytów okazało się, że dwóch z nich to gwałciciele poszukiwani listem gończym! Pójdą siedzieć na 12 lat :-)

A pomyśleć, że krążyli po okolicy odwiedzając lokalne kąpieliska nad jeziorami. Pewnie czaili się na miejscowe dzieci. Kamyk uratował cnotę lokalnych dziewczynek niefrasobliwie chodzących nad jezioro Głębokie.

Te pedały już im krzywdy nie zrobią. Cześć i chwała bohaterowi! :-)



czwartek, 13 sierpnia 2015

Zaginione kiciusie

Podczas burzliwych wydarzeń ostatniej nocy zaginęły kocięta - Indianki pieszczochy i drapiszony. Na próżno wyglądała ich powrotu.
Kociąt nie było. Zadzwoniła na komendę. Wpierw odebrał ten wredny dyżurny co powiedział, że gdyby był kociakiem na Indianki farmie, to sam by z chęcią wsiadł do radiowozu i odjechał w siną dal.

Potem nastąpiła zmiana dyżurnych i urzędował taki przyzwoity.
Po pół godzinie od gorącej prośby Indianki do przyzwoitego dyżurnego o zwrot kociąt - kocięta magicznie wróciły od strony Naruszewicza stawów :-) Pewnie zagorzały kociarz - syn stawiarza - kocięta podrzucone przez ostatni patrol przytrzymał :-) Grunt że kicie wróciły w komplecie na rancho Indianki :-). Indianka cała szczęśliwa :-) Kicie znów w domu :-)

Wybite okno

Tak wygląda okno kuchni w domu Indianki po nocnym ataku szału Kamyka. Zdemolowana kuchnia wygląda gorzej.
Potłuczone ulubione naczynia Indianki...
Podłoga zalana piwem i wodą... zasypana potłuczonym szkłem i ceramiką. To nie koniec zniszczeń. Zapowiedział kolejne ataki.
Tym razem na Indiankę. Grozi jej pocięciem nożem. 
Ponoć w nocy w Sokółkach został napadnięty przez miejscowych wieśniaków z nożami. Za ten napad chce się mścić na Indiance. Jest obłąkany szaleństwem. Niebezpieczny.

Indianka

Agresor

Kamyk upił się wczoraj i trzykrotnie agresywnie zaatakował Indiankę.
Groził jej, szarpał, dusił, wykręcał głowę, gdy uciekła z własnego domu w którym on szalał - gonił ją z odpaloną piłą spalinową, zamierzał się na nią by ją zabić tą piłą, potem gdy uciekła z podwórka na drogę - potłukł butelkę i groził że potnie ją tą potłuczoną butelką i zamierzał się na nią. Zdemolował jej dom. Potłukł naczynia. Potłukł szybę w oknie.

Podczas trzeciego ataku w środku nocy ok. 2.00 wytłukł drugą szybę w oknie. Próbował wejść do domu przez to wytłuczone okno kuchenne. Wulgarnie wyzywał Indiankę i odgrażał się, bo nie chciała go wpuścić do domu.

Wcześniej podczas drugiego ataku włamał się do domu przez piwnicę. Zaatakował ją w kuchni gdzie próbował ją udusić i skręcić kark.

Podczas pierwszego ataku zdemolował jej dom. Potłukł naczynia w kuchni. Butelkę z piwem rozbił na stole. Rozlał piwo po kuchni i wywalił miskę z naczyniami i wodą. Zalał całą podłogę. W kuchni jest mokro i śmierdzi piwskiem.

Policja była 3 razy na interwencji. Indianka prosiła policję o ochronę bo on wraca i ponownie atakuje jej dom i nią. Policja za długo jedzie z Olecka gdy on atakuje i niszczy mienie Indianki. Zanim patrol dojedzie on znika. Gdy patrol odjedzie - on wraca i ponownie atakuje.

Indianka obawia się o swoje życie i mienie. On ciągle wściekle grozi i atakuje. Jest strasznie agresywny i niebezpieczny. To niebezpieczny bandyta. Indianka prosi o pomoc. Boi się sama być w domu :(((

Ktoś powinien z nią być i bronić jej w razie kolejnego zagrożenia bo wypadki dzieją się kilkakrotnie szybciej niż policja daje radę dojechać na miejsce. Policja z Olecka dojeżdża za późno. On wiedząc że policja wezwana i jedzie nadal tłucze szybę lub wali w drzwi. Jest nieobliczalny. Jest niebezpieczny. Zanim policja dojedzie - on znika.

Indianka nie ma czym się przed nim bronić. Jest bezbronna. Jej życie jest zagrożone. Ten facet to wściekły, nieobliczalny psychopata w amoku :(((
Indianka prosi o pomoc. Ktoś musi z nią zamieszkać i ją chronić.

Prosiła by policja zapewniła jej ochronę. Policja odmówiła. Trzeci patrol powiedział, że nie może z nią siedzieć całą noc i pilnować by agresor jej nie zaatakował.

Indianka prosi osoby prywatne o ochronę.

niedziela, 9 sierpnia 2015

Indysia rodzinka


Indianka pięknie odchowała indyczęta. Indycza rodzinka razem się trzyma, ale indyczątka są już od dawna samodzielne, a nawet toczą ze sobą bójki, a najbardziej zadziorny potrafi nawet skarcić większą od siebie kurę :)

Indianka

Chamstwo i agresja wieśniaków nie zna granic

W piątek w nocy Kamyk postanowił pójść na przystanek w Sokółkach by przenocować, gdyż twierdzi, że w szałasie go komary żrą, a na przystanku nie (przystanek brudny i zaszczany przez miejscowych to dlatego go komary omijają). Pewnie chciał wymusić na Indiance aby go z powrotem do domu wpuściła, bo wie, że ona nie lubi gdy on tam chodzi.

 Na przystanku doczepiło się do niego kolejnych dwóch miejscowych.
Wulgarnie wypowiadali się o Indiance i Kamyku. Mieli też pretensje do Kamyka o borsuka.

Poradził sobie z nimi i wrócił spać na farmę. To kolejny napad na niego. Który z rzędu? Piąty? Szósty? Te wsiowe agresywne oszołomy ciągle się na niego rzucają. To jest niebywale popierdolona hołota. Ich język i zachowania są tak prymitywnie wulgarne, że szlag człowieka trafia. Samo dno i 10 metrów mułu. Bydlaki są bez honoru. Napadają go po dwóch, trzech, czterech czy siedmiu. Parszywe kreatury :( Bandziory!

sobota, 8 sierpnia 2015

Ciekawa wełna

To białe po prawej to wełna tuż przy skórze jagnięcia.
Zwyłymi nożyczkami dało się ciąć. Nie trzeba prądu. Zero kosztów.
No, ale wełna latem jest odsadzona czyli rzadka przy skórze. Wiosną byłoby ciężko tak strzyc. Wtedy wełna gęsta jest.

Indianka złapała młode jagnię o ciekawych słupkach wełny.
Czubek słupka jest beżowy, słupek czarny, a jego podstawa biała. Do tego wełna delikatna i miła w dotyku jak jedwab.

Także ta owieczka została ostrzyżona zwykłymi nożyczkami.
W sumie Indianie ostrzygli aż 5 owiec dziś. Nożyczkami. Kamyk najwyraźniej próbuje odzyskać łaski po wyczynach z workiem zboża. Bardzo chętnie wziął się za to strzyżenie.

Strzyżenie owiec


Indianka z Kamykiem ostrzygli trzy kolejne owce.
Tym razem nie maszynką elektryczną, lecz nożyczkami.
Poszło szybciej niż maszynką elektryczną. Cieli na 4 ręce. Owcę po owcy. Sprawnie im to szło. Wełna odsadzona dawała się łatwo ciąć zwykłymi nożyczkami. Owcom lżej teraz. Upał jest ogromny. Indianka zyskała kolejną partię delikatnej wełny.

piątek, 7 sierpnia 2015

Indianka zrobiła nowy, świeżutki serek...


będzie z niego pyszny deserek :)

Indianka

Kremella i siostrzyczki

Kremella
Pośrodku ulubiona kicia Indianki :-)
Siostrzyczki też sympatyczne.
Cała kociarnia śpi na głowie Indianki :-)

Worek zboża

Kamyk zniecierpliwiony dwumiesięcznym czekaniem na zwrot kosztów dojazdu na rozprawę pojechał wczoraj do miasta niebieskim składakiem podarowanym Indiance przez pewną miłą Panią (ta błękitna niemiecka kolarzówka o cienkich rurkach, męskiej ramie oraz wyposażona w przerzutki i nietypowe dynamo nadal nie została odnaleziona). Odebrał pieniążki z poczty i poczynił drobne sprawunki w Olecku.

W drodze powrotnej odebrał zamówioną paszę dla kur i przyjechał z tym do Sokółek, gdzie zaszedł do sklepu po cebulę. W sklepie był ten sam borsuk co się przyczepił kilka miesięcy temu w tym samym sklepie do Indianki i jej ubliżał wtedy oraz wygrażał pobiciem pod obojętnym okiem sklepikarki. Tym razem zaatakował Kamyka ubliżając mu paskudnie.

Kamyk zaprosił go na zewnątrz na piwo celem wyjaśnienia sprawy, albowiem niejasnym było czego borsuk chce od Indianki i Kamyka. Borsuk wyszedł z Kamykiem jednak zaatakował Kamyka butelką piwa próbując dźgnąć Kamyka potłuczoną o poręcz butelką.

 Do napaści przyłączył się znajomy borsuka - typek w pomarańczowym kombinezonie roboczym. Pomarańczowy typek zaczął od tego, że kopnął Kamyka w tyłek z całej siły z buta gdy ten się bronił przed borsukiem. Następnie też próbował ugodzić Kamyka rozbitą butelką. Kamyk dzielnie obronił się przed obyma napastnikami, a następnie wezwał karetkę i policję. Karetka zabrała dwóch pokaleczonych napastników na pogotowie.
A miał tylko kupić cebulę... W końcu jej nie kupił...

Zadzwonił po Indiankę by pomogła mu zabrać worek zboża.
W międzyczasie bowiem, rozdrażniony napaścią napił się piwa dla ostudzenia emocji i nie mógł jechać na rowerze.

Indianka zabrała najpierw zakupy Kamyka do domu, a potem wróciła po przypięty do barierki pod sklepem "babki" składak i worek który z trudem umieściła na bagażniku składaka.

Kamyk już mocno zawiany (upał, dwa piwa i głowa się kiwa) nie ułatwiał tych manewrów. Bardziej przeszkadzał niż pomagał jej stabilnie załadować ciężki, 25kg worek.
Indianka męczyła się z nim i tym workiem pół nocy prowadząc obciążony nierówno rower i uwieszającego się na nim Kamyka.
Z trudem dotarli na farmę Indianki.

Dziś Kamyk leży wyciągnięty niczym sflaczała dętka i leczy kaca.
Zrobił sobie i Indiance kogel-mogel, zjadł i zaległ w łóżku na długie godziny. Leży jak nieżywy.




czwartek, 6 sierpnia 2015

Niepokojące

auuu auuu... oh, oh, uuuh! jakże niepokojące, iż w Czuktach na łące wylęgły się wielce niepokojące szare zające!
Trzeba natychmiast zawiadomić weterynarię aby mogła pola skontrolować i konie zarekwirować.
Dunię należy przekazać w dobre ręce czyli Lunie. 
Indiance zostawić z 5 kóz i 10 kur - niech ma. Wspaniałomyślność Luny wszak jest znana. Ale pod warunkiem, że Indianka zapłaci podatek katastralny w wysokosci 30.000 zł rocznie. Przecież nie może być tak, że właścicielka ziemi nie dzieli się swoim majątkiem ze złodziejami z urzędu.

Indianka

środa, 5 sierpnia 2015

Rurkowatość czubajki kani


Cechami ciekawymi i zarazem typowymi dla czubajki kani są beżowy czubek kapelusza i rurkowaty trzon grzyba oraz suche, beżowe łuski na kapeluszu, a także zygzakowaty wzór na trzonie. Indianka rozpozna tego grzyba sama gdy go jeszcze raz spotka. Zbadała kanię dogłębnie.

Indianka

Koźlątko w ramionach Kamyka



Kamyk kocha zwierzęta Indianki. Stęsknił się za nimi. Nie bawił się z nimi cały tydzień. Cały poprzedni tydzień pracował poza domem, w Kowalach Oleckich, dla wójta. Odrabiał tzw. godzinki za drobne wykroczenia z poprzednich lat (picie piwa w miejscu publicznym i jazda samochodem bez papierów). Kosił wójtowi trawę w całej wsi. Za darmo.

Podobno wójt zadowolony z jego pracy. Kamyk lubi kosić i naprawiać sprzęty. Bardzo się starał mimo bólu nogi.

Ostatnie upały bardzo dały mu się we znaki. Praca w żarze Słońca to rzecz uciążliwa i niebezpieczna. Można dostać udaru słonecznego. Musiał odpocząć od tego. Ostatnio wrócił ledwo żywy - tak dostał w kość w pracy. Zwłaszcza Słońce mu dopiekło.

Indianka

Serek na deserek

Indianka zrobiła z koziego mleka serek, a ze serka słodki deserek ;))) Apetyt Kamykowi wraca. Kamyk wcina pasjami. Na dworze gorąc aż paruje glaca :D

Indianka

Sekcja kani czubajki

Na foto kania czubajka rozkawałkowana dla wnikliwszej analizy
jej anatomii. Blaszki u młodego osobnika kani są lekko beżowe, niemal białe. Kapelusz suchy, szorstki z powodu licznych, ciemnobeżowych łusek.

Nóżka wysoka, smukła, o zygzakowatym wzorze, szorstka.
W środku rurkowata z uwagi na otwór biegnący wewnątrz nóżki.

Indianka

wtorek, 4 sierpnia 2015

Pieczarki?























Tę o brązowych blaszkach znalazł Kamyk.
A te dwie o różowych blaszkach znalazła Indianka.
Czy to na pewno są pieczarki?

Indianka

Ta dam... ! :)


Oj, wygląda na to, że Indianka znalazła czwartą kanię :)
Jako że zwinięta w kulę i na bardzo długiej nodze, pragnie się upewnić czy to na pewno kania.
 Sylwuś - bądź tak dobra i rozwiej wątpliwości Indianki z łaski swojej :)

Indianka póki co posiłkuje się info z neta:

Zobacz, czym się różnią kania od muchomora sromotnikowego:
Czubajka kania:
1. Powierzchnia kapelusza u dojrzałego grzyba jest płaska, z charakterystycznym garbkiem na szczycie, młode osobniki mają kapelusz kulisty
2. Na kapeluszu znajdują się charakterystyczne brązowe łuski, które są suche i odstające
3. Blaszki mają kolor beżowy
4. Nóżka jest wysmukła i wysoka, brązowa z zygzakowatym deseniem
5. Na trzonie znajduje się ruchomy pierścień
6. Noga jest wewnątrz pusta i u podstawy zakończona bulwą, która gładko wyrasta z 
podłoża
7. Zapach grzybowy, przyjemny
Muchomor sromotnikowy:
1. Powierzchnia kapelusza jest oliwkowozielona, opalizująca
2. Gładka powierzchnia kapelusza
3. Blaszki są białe
4. Nóżka jest gładka
5. Na trzonie znajduje się pierścień kołnierzykowaty i zwisający
6. U nasady nóżki ma bulwę, otoczoną pochwą
7. Wydziela zapach słodkawy i mdły

Jogurt Indianki

Zdrowa, naturalna żywność jest o niebo lepsza niż cała farmakologiczna apteczka.
Indianka wyleczy Kamyka swoją własnoręcznie przyrządzaną żywnością na bazie surowców z własnego gospodarstwa.
Zadanie ułatwia fakt, iż Kamyk uwielbia nabiał Indianki, a zwłaszcza jogurt. Na foto prosta, smaczna i zdrowa sałatka ogórkowa polana jogurtem kozim :-)

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Pęknięta noga

Po konsultacji z Mamą Indianka postanowiła leczyć Kamyka naturalnymi sposobami. Wszak lekarz mu nie pomógł 15 lipca gdy trafił na pogotowie z pękniętą nogą. Dlatego Kamyk po kolejnych pobiciach nie wzywał karetki i nie chciał jechać na pogotowie. Potem z chorą nogą musiałby wracać 20 km na piechotę do domu. Bał się też, że pobitemu policja by dołożyła podczas transportu, jak to miało miejsce podczas transportu w Gębalówce i dawniej w Kętrzynie.

Co prawda to dziecinne z jego strony, bo może tym razem by otrzymał konkretną pomoc lekarską. Być może by mu założono gips i położono na kilka tygodni w szpitalu z nogą uniesioną wysoko. No, ale skoro chłopak ma negatywne doświadczenia z tymi państwowymi instytucjami, to nie ma co mu się dziwić.

Mama uświadomiła Indiance, że służba zdrowia obecnie nie zajmuje się leczeniem ludzi. Nie ma tak, jak było dawniej, że lekarze i pielęgniarki chorym zajmowali się konkretnie i rzetelnie.
Dawniej chorych i kontuzjowanych po prostu leczono. Do domu wypisywano ludzi całkowicie zdrowych, wyleczonych. Wyżywienie w szpitalach było obfite i smaczne.

A teraz to są wykonywane jakieś ruchy pozorowane oraz spychologia zaawansowana. Odmowa leczenia. Odmowa przyjęcia do szpitala.
Zatem za co obywatele są zmuszani do płacenia ogromnych składek na ubezpieczenie?

Jednocześnie rząd wprowadził zakaz handlu ziołami. By chronić interesy korporacji farmaceutycznych. Kosztem zdrowia i życia pacjentów.
Trzeba leczyć się samemu.
Samemu zbierać i przetwarzać zioła. Samemu ustalać sobie pro zdrowotną dietę.

Aby chora noga mu się zagoiła, Kamyk ma jeść surowe jajka, gotować sobie kurze stopy, wyrabiać galarety i je jeść.
Nadto nogę ma trzymać wysoko uniesioną i oczywiście jej nie przeciążać.
A z czego zrobić środki przeciwbólowe?

Dzięki za podpowiedzi.

Wierzba mu pomoże. Jeszcze Indianka nie wie jak zrobić lek, ale się dowie.

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Wierzba_biała