środa, 17 czerwca 2015

Urodziło się! :-)

Tym razem czarne jagnięta :-)
Kolejny prezent urodzinowy dla Indianki w tym tygodniu :-)
Nie ma nic milszego niz żywy prezent na urodziny :-)
Zwierzaczki robią miłe niespodzianki Indiance... :-)
A w samym dniu jej... Hmm... :-) 18 urodzin Indii życzy sobie... siwego araba :-) :-) :-)

Zawiadomienie o podejrzeniu nękania przez policję


Gdy ja zgłaszam interwencję na policji odczuwam po stronie dyżurnego i patrolu niechęć, lekceważenie, zbywanie. Doświadczam też odmowy, przekrzykiwanie, zakrzykiwanie, zakłamywanie, odkładanie lub rzucanie słuchawki, nagłe odjazdy patrolu bez spisania notatki czy protokołu, odmowy wylegitymowania się.

Na ewentualny przyjazd długo czekam.

W sytuacjach gdy ja jestem poszkodowana - z reguły nie potrafią znaleźć jakiegokolwiek artykułu prawnego aby pociągnąć wykroczeńca lub przestępcę do odpowiedzialności. Nigdy nie kierują wniosku o ukaranie osoby, przez którą poniosłam szkodę, stratę, uszczerbek itp.

Gdy policję napuszcza na mnie sąsiad bo mu koza wlazła na skoszoną do gołej ziemi łąkę - zaraz są ochocze bezzwłoczne przyjazdy i standardowo nadgorliwe zeznania policjantów celowo na moją niekorzyść. Z reguły błyskawiczne wnioski o ukaranie i expresowe pchanie sprawy która nie powinna trafić do sądu - na wokandę. Zaś żaden mój wniosek o ukaranie złoczyńcy lub wykroczeńca nie może doczekać się wokandy...
Odbieram to za nękanie przez policję. Mylę się? :-)

Indianka


wtorek, 16 czerwca 2015

Dojna mama koza


Ma dydy ze hej! :) Maluszki ją teraz doją. 
Indianka i Kamyk oddzielili kozią rodzinkę od reszty stada, by mama koza mogła się spokojnie zajmować swoimi koźlętami.
Wymiona ma pełne zdrowej siary. Siara to eliksir życia.

Kamyk wspaniale się resocjalizuje na rancho. Swoje po powrocie z Olecka musiał odleżeć. Indianka też. Oboje mieli męczący dzień wczoraj. Indianka wróciła wieczorem, a Kamyk nad ranem. Jednak gdy odpoczął - sam się zmobilizował do zadań które lubi. A lubi gotować i zajmować się zwierzętami, a także elektroniką. Zrobili zmianę koni. Indianka wypuscila kury.
Indianka przyniosła indyczęta. On je nakarmił. Ugotował obiad. Indianka go doprawiła. Złapał kozę. Indianka ją wydoiła. Napoił kotkę i szczenięta. Wszystkie czynnosci płynnie i bez awantury. Pracowali jak zgrany team. Wieczorem podłączył gniazdo zapalniczki do akumulatora samochodowego by naładować komórki. Ten system niezaleznego ekologicznego zasilania wymyslila Indianka. Oczywiscie szeroko i dogłebnie konsultując się z fachowcami w internecie. W dzien najtanszym solarem ładuje akumulatory, a w nocy akumulatorem przez przetwornice komórki i tablet. Jednak przetwornica pobiera za dużo prądu na przetwarzanie, a akumulatory słabe, więc Kamyk postanowił wypróbować gniazdo zapalniczki i ładowarki samochodowe do komórek które kupiła Indianka. Nowy układ wydaje się działać dobrze.
Indianka czerpie energię słoneczną dla swoich komórek wprost ze Słońca. Energię naturalną, czystą i perfekcyjnie nieszkodliwą dla środowiska... Dziś obejrzą sobie wreszcie fajny film online :)
Kamyk wybiera :)

Indianka

Narodziny na urodziny


Indi piękny prezent dostała na urodziny :)
Dwie śliczne kózeczki od bardzo mlecznej kozy :)

Indianka

Rejestracja jagniąt i koźląt

Wczoraj Indianka spędziła sporo czasu w ARIMR rejestrując młode owce i kozy które urodziły się w jej gospodarstwie. Dużo cyferek do wpisania w rubryczki. Ufff... jakie to mozolne i czasochłonne. Bleee... Zamiast spędzać czas na zakładaniu niezbędnego i pożytecznego ogródka spracowany rolnik jest zmuszany do pierdolenia się z tą jebaną buchalterią. Rząd zmusił. Rząd PO i PSL. Rząd tych co tak zatwardziale rwą się do koryta i nie odpuszczają od lat, a dokręcają śrubę biednym rolnikom. Móżdżą od lat jak tu ujebać należną rolnikom kasę wprowadzając niezliczone, a arcyskomplikowane i zawiłe formularze, kruczki prawne i sankcje nastawione na skubanie rolnika z każdej strony. Co roku nowe wymysły.

W państwie rządzonym przez korupcję i kanalie oraz im pokrewne indywidua za ciężkie pobicie człowieka w oczywistej sprawie realnie nie grozi nic. Zwłaszcza, gdy pobicia dopuścił się mundurowy.

Natomiast kara za nie zarejestrowanie w porę zwierzaka to aż kosmiczne 500 zł. Lepiej zwierza w porę zarejestrować. Indianka zarejestrowała. Niech się czepiają tramwaja, a nie jej :-)

Indianka musi uważać na zwyrodniałe pedalskie skorumpowane grupy nacisku i ich skorumpowanych do obrzydliwości przydupasów i podpierdalaczy.

Nadzieja w tym, iż uda się w Polsce stworzyć zdroworozsądkowe, przyjazne zwykłym ludziom i ich rodzinom lobby, które wypierdoli całą tę pedalską zgniliznę z naszego jakże pięknego mimo łupienia przez zdrajców ojczystego kraju...

Nieprzyjemna pobudka

Wczoraj w miasteczku Kamykowi po dwóch okazjonalnych piwach zrobiło się słabo. Zaszedł na pogotowie po pomoc. Sanitariusze go pogonili.
Poszedł piechotą do domu. Po drodze zasłabł. Nad ranem obudził go umundurowany pajac... gazem pieprzowym! Psiuknął mu tym syfem w samą twarz. Co za debil! :(((

niedziela, 14 czerwca 2015

Kamyk doi kozę

Kamyk zafascynowany ogromnymi dydami jednej z kóz, postanowił ją osobiście wydoić. Udała mu się ta sztuka nadzwyczaj dobrze. Kózka polubiła Kamyka i cmoknęła go w buziaka :-)
Kamyk wycisnął z niej ok. 3 litry mleka. Podzielił ludziom, szczeniętom i karmiącej kotce - Tygrysi. Sprawiedliwie. Teraz Kamyk zaparzył herbatę i woła Indiakę na podwieczorek pod gruszami - ciasto drożdżowe ze słodkim lukrem. Do popicia - herbata owocowa.

Kuchnia podwórkowa Indian mazurskich

Kuchnia podwórkowa, piecyk.

Wieczorkiem Kamyk się uaktywnił. Obrał ziemniaki. Pościelił koniom w stajni. Pomógł Indiance sprowadzić cwane uciekinierki - owce i kozy. Drugi słup wkopał. Do reszty słupów się nie zbliżał :-) Za to Indianka się zbliżyła i znalazła 16 zbunkrowanych jaj :-) :-) :-) Dwa rozbite - reszta cała. Poszły na obiad dla ludzi i na kolację dla indycząt.

Zanim Kamyk wstał, Indianka zakonserwowała 22 słupy. Gdy Kamyk obierał ziemniaki - domalowała resztę słupów i rozpaliła ogień w podwórkowej prowizorycznej kuchni którą zbudowała ze starego parnika i kratki lodówkowej.

Kuchnia podwórkowa Indianki okazała się rewelacyjna - skuteczniejsza i szybsza w gotowaniu niż gazowa. Na taką pogodę jak dziś - idealne źródło ognia do gotowania na świeżym powietrzu. Wchodzą na nią 3 średnie garnki jednocześnie lub jeden duży.

Czwarta rano

Dziś Indianka wstała o czwartej rano i o tej godzinie wypuściła zwierzęta na dwór. Wyniosła z kurnika indyczęta. Dała im pić i jeść. Napisała wniosek dla Kamyka. Zjadła kawałek upieczonego przez siebie ciasta i popiła herbatą. Potem zabrała się za zmywanie pozostałych naczyń, których nie dała rady zmyć wczoraj.

O ósmej wstał Kamyk. Zjadł śniadanie i poszedł zapalić papierosa oraz pobawić się ze szczeniętami i koźlętami. Indianka dalej zmywała naczynia. Potem wyszli na dwór posiedzieć na powietrzu.
Kamyk opowiadał o życiu w aresztach. O 10.30 Kamyk wziął się za wkopanie jednego słupka ogrodzeniowego. Potrzebował przy tym asysty Indianki.
Wkopał słupek. Zaczął wkopywać drugi, ale zniechęcony koniecznością jego wymiany na grubszy - porzucił to zadanie i poszedł spać. Indiankę ogarnął smutek i poczucie rezygnacji. Nie założą tego ogrodu w sensownym czasie rokującym nadzieję na plony w tym roku...

Indianka zebrała kilkanaście niewkopanych słupków w jedno miejsce.
Przyniosła środek konserwujący drewno. Wlała go do wiadra i zanurzała w nim kolejne słupki i podmalowywała do góry ponad przewidywalną linię gruntu w którym mają tkwić słupki. Zachmurzyło się. Może zdąży zakonserwować wszystkie przed deszczem.

sobota, 13 czerwca 2015

Spoceni!


Indianie znowu napalili w piecu by upiec ciasto, podgrzać obiad, ugotować jajka dla indycząt i zagrzać wodę do zmywania.
Ładna, słoneczna pogoda plus żar pieca wycisnęły z nich siódme poty. W kuchni gorąco jak w saunie. Kamyk napalił w piecu. Indianka przyniosła wiele wiader wody ze strumyka, wlała do gigantycznych garów i zmyła stertę naczyń. Kamyk pomógł zmyć kilka talerzy, aczkolwiek wolno i z oporami, gdyż bolała go głowa i źle się czuł, więc musiał położyć się na kilka godzin. W międzyczasie Indianka upiekła ciasto. Zabrakło czasu na zaplanowane na ten dzień dosadzanie ziemniaków i wkopanie brakujących słupków ogrodzeniowych. Za to w kuchni zrobiło się ciut luźniej, a przy okazji piekielnie gorąco :)

Indianka

Słodycz indiańska



Indianka na osłodę ciężkiego żywota Indian mazurskich przyrządziła ulubioną słodycz Kamyka - "Słodką Kózkę" :-) Słodycz składa się z warzonego mleka koziego i cukru. W smaku przypomina znaną i lubianą "krówkę". Tym razem "Słodka Kózka" wyszła w stanie płynnym i w takim zostanie użyta jako polewa do migdałowego ciasta drożdżowego, które właśnie rośnie w piecu.

Indianka uchlebła chleb :)

Tygrysia zakrada się do smakowitego bochna chleba :-) 
Zmuszona brakiem pieczywa Indianka wczoraj wieczorem uchlebła chleb czyli upiekła chleb, a dokładnej - rozpuściła w mleku kozim drożdże, pozwoliła im by urosły, dodała mąkę, zamięsiła ciasto na chleb i wsadziła je do mocno rozgrzanego piekarnika. Wszystko w biegu, gdyż Kamyk co rusz ją potrzebował przy budowie drzwi do stajni. Bochenek wyszedł przedni - smakowity, o chrupkiej skórce. Kamyk jest nim zachwycony... :) Zrobił Indiance i sobie kromki z serkiem i kechup'em. Smakowite! :)
Także pyszną zupę ogórkową Indianka wczoraj ugotowała.
Kamyk jadł ją z wielkim apetytem. Zapowiedział, że sam zje cały gar :)

Indianka

piątek, 12 czerwca 2015

Nowe drzwi do stajni


Oto owoc dwudniowej pracy. NOWE MASYWNE DRZWI. Jak na laików nieźle.
Indianki: materiał, narzędzia i instrukcje. Kamyka: wykonanie z pomocą Indianki. Kamyk drażliwy po tym pobiciu w marcu. Nie ma cierpliwości do detali. Ma kłopoty z koncentracją. Łatwo się irytuje i wpada w gniew. Jednak wspólnymi siłami dali radę.
Co prawda ta decha w środku powinna się klinować na wcięciach desek poprzecznych, ale Kamykowi nie chciało się wycinać klinów, bo cięcia mu krzywo wychodziły. Nie każdy ma smykałkę do takich rzeczy, jak stolarka. Kamyk woli samochody, komórki i komputery niż zajęcia z drewnem. Ale drzwi zbił i osadził solidnie. Lepiej niż niejeden wieśniak by potrafił :-)

środa, 10 czerwca 2015

Białopióra Indyka


Śliczna. Z wielkim wdziękiem strosząca i czyszcząca swe śnieżnobiałe piórka. Fajny ptaszek i jej indycza, popiskująca gromadka :)

Indianka

Mama Indyczka wodzi indyczęta



Indysia troskliwie dogląda i wodzi swoje potomstwo :)
Rozczulający widoczek :)♡♡♡

Indianka

sobota, 6 czerwca 2015

Siódma owieczka ostrzyżona

Runo srebrnej wrzosówki
Kamyk ćwiczy ręczne strzyżenie owiec

Dzisiaj Indianie ostrzygli dwie kolejne owce maszynką elektryczną, a trzecią Indianka podeszła z nożycami owczarskimi, gdy owca drzemała na podwórku. Indianka ostrzygła ją do połowy sama delikatnie ścinając kosmyk za kosmykiem, a gdy Kamyk wstał ze swojej drzemki poobiedniej - pomógł owcę ostrzyc do końca. Spróbował nożyc po raz pierwszy i stwierdził, że są niemniej skuteczne niż maszynka elektryczna. Ostrożnie dał radę dokończyć owcę.

Wcześniej była walka z Misią która strasznie obficie uwełniona była.
Indianka przewidując szarpaninę z wielką i silną merynoską zarządziła uwiązanie jej do stabilnego drzewa. Kamyk uparł się, by przywiązać ją do nogi stołu roboczego, który służy do strzyży. Indianka odradzała. Ostrzegała, że owca pociągnie stół i wywróci. Pociągnęła :)

Z merynoski zebrała wielką furę runa. Szalenie dużo długiej, gęstej, kremowej wełny. Będzie przędzenia, że hej! :)

Indianka

piątek, 5 czerwca 2015

Niebezpieczny drut kolczasty Wąsa


Indianka wezwała policję na interwencję zaniepokojona niebezpiecznym kolczastym drutem Wąsa, który jak sądzi Wąs celowo i złośliwie zamontował by kaleczyć jej zwierzęta i dziką zwierzynę obficie tu występującą w postaci saren i jeleni oraz dzików.

Miała być siatka naciągnięta, a nie sam kolczasty, ostry jak brzytwa drut. 

Wąs kazał Indiance zdemontować jej słupki i ogrodzenie obiecując, że postawi swoje ogrodzenie składające się z betonowych słupków i siatki. Tymczasem dwa tygodnie temu zamiast siatki naciągnął niebezpieczny drut kolczasty stwarzając zagrożenie dla zdrowia i życia zwierząt Indianki. Zwierzątka kaleczą się o ten drut, a typ nie reaguje na apele Indianki, by założył obiecaną siatkę. Zdesperowana rolniczka wezwała patrol policji na interwencję.

Pokazała obu policjantom te złowrogie zasieki. Żaden z policjantów nie odważył się dotknąć ostrego kolca, ani przeciągnąć gołą ręką po kolczastym drucie.

Wydaje się jednak, że Wąs ma szerokie plecy. Będzie potrzebne wsparcie organizacji prozwierzęcej walczącej o prawa zwierząt.
Jakie Państwo polecacie? Indianka byłaby wdzięczna za podpowiedzi.

Indianka

czwartek, 4 czerwca 2015

Nadeszła pora by ostrzyc potwora

Pora ostrzyc barana Bodzio de Balejaż rasy wrzosówka. Będzie trudno i niebezpiecznie, bo zwierz wali rogami z siłą tarana wojennego. Trzeba bardzo uważać na kończyny by nie połamał.
Refleks ponadświetlny wskazany. Indianka taki ma, inaczej by miała ręce przetrącone już rok temu.

Póki co przerwa w strzyży. Agregat zastrajkował, a Indianie umordowani powrotem na piechotę z Olecka leczą zakwasy.
Stopy spuchnięte i bolesne. Rozpadające się buty.
Pora pomyśleć o własnym środku transportu. Indianka myśli o ujeżdżeniu Indiany i Dakoty. Denver by robiła za konia kulbacznego. Indianka ma furę podręczników do treningu koni.
Trzeba się zmobilizować do ułożenia swoich wierzchowców.
Wczoraj kupiła 10metrową linkę na lonżę i piłę do nacięcia słupów na maneż. 

Indianka

Klaczuś sprawdza jakość wełny :-)

Denver wsadziła nos w świeżo ostrzyżone runo i z lubością go zanurzyła głębiej :-) Werdykt: wełna mięciutka! Jedwabista i przyjemna w dotyku :-)

wtorek, 2 czerwca 2015

Strzyżenia ciąg dalszy

Kolejne dwie owce Indianie ostrzygli. Tym razem Indianka zaczęła pracę od wielkiego i cięzkiego jak kłoda barana o imieniu Misiek. Misiek wykazał morze anielskiej cierpliwości gdy Indianka walczyła z jego potężnym i grubym jak kołdra runem. Ufff... strzygła i strzygła a morze jasnokremowej wełny zalewało plandekę na której stał, a następnie leżał Misiek.
Barankowi bardzo ulżyło gdy Indianka zdjęła z niego niezwykle długie i elastyczne futro.

Następnie dla złapania oddechu Indianka postanowiła ostrzyc małą brązową wrzosóweczkę. Jednak Kamyk się uparł, że on chce się nauczyć strzyc. Zabrał Indiance maszynkę i przystąpił do strzyżenia. Trochę miał docinek runa, ale ogólnie dobrze mu poszło. Suma sumarrum dwie kolejne owce ostrzyżone i lżej im.

Indianka