Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rowery. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rowery. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 24 lipca 2016

Wakacjusze

20letni wakacjusz rąbał, zbierał i zwoził taczką drewno do budynku gospodarczego.


Wakacjusz Jaskółek zwiezione drewno starannie poukładał oszczędzając tym samym miejsce.


Stosik suchego drewna opałowego rośnie.


Znakomita, sucha rozpałka.


Dorodne owoce róży


Nowy, pojemny bagażnik zamontowany


Nowy bagażnik mieści kosz na grzyby


Wczoraj 20letni wakacjusz Jaskółek zaspał. Zamiast wziąść się do dzieła o 8.oo, kimał prawie do 13.oo. Indianka próbowała go obudzić o 8.oo, ale prosił, by mu dać pospać do 10.oo. O 10.oo Indianka już nie chodziła go budzić. W końcu on ma komórkę i może nastawić sobie budzik.

Gdy królewicz wstał, umył ząbki - zażyczył sobie jajecznicy z 7 jaj. Dostał.
Potem sumiennie wziął się za robotę. Rąbał drwa na polu, zbierał, ładował na nową taczkę i zwoził do jednego z budynków gospodarczych.

Indianka zaś zabrała się za palenie w piecu, zmywanie naczyń i gotowanie obiadu.

Oczywiście wcześniej nakarmiła kury i psy. Kotom zaś potem ugotowała rondel jaj, gdy zwolniło się miejsce na piecu.

W międzyczasie obierała dorodne owoce róży i wyskubywała z nich nasiona. Jeszcze sporo skubania jest.

Wieczorem przybył drugi wakacjusz. Indianka i Jaskółek wyjechali mu na przeciw na rowerach.

Wcześniej tego dnia Jaskółek na prośbę Indianki doposażył "swój" rowerek w koszyk transportowy.

Koszyk jest na tyle pojemny, że wchodzi w niego kosz grzybowy.
Zatem rower został przystosowany do zbierania grzybów. Można grzybobrać :)

Składak daje radę. Szkoda, że nie ma tamtej ukradzionej kolarzówki. Ona bardzo dobra była. Szybka. Szła jak brzytwa. Kamyk był w stanie na niej prześcignąć samochody. No fajnie, że jest choć ten składaczek. Wakacjusz może do wsi sobie podjechać po zakupy lub wybrać się na grzyby czy towarzyszyć Indiance podczas zbierania ziół i sadzonek.

Jaskółek pognał ze wsi Cichy na niebieskim rowerze z zakupami na Rancho, a Indianka z nowoprzybyłym wakacjuszem rozmawiała idąc drogą i prowadząc obładowany rower z zakupami w tym z piwem wakacjuszy. Indianka jest abstynentka, przeciwniczka picia, ledwo toleruje czyjeś picie alkoholu, zwłaszcza w dużych ilościach.

Gdy doszli do stawów rybnych, napotkali turystów z rozdziawionym autem barabaniącym na całą wieś fajną muzą. Stary rock. Siedli na uboczu, słuchali i rozmawiali. Ich obecność po jakimś czasie została wykryta.
Gdy auto zmieniło muzę na dyskotekową, zaświeciło im w oczy reflektorami jak UB - wstali i poszli na Rancho, gdzie czekał na nich stęskniony towarzystwa Jaskółek.

Na dworzu przy stole terenowym chłopaki zjedli kolację i wydoili kilka piw. Dziś na pewno będą kimać do 13.oo. Jak nic ;))) No, ale przynajmniej się trochę dokładają do wyżywienia.

sobota, 4 czerwca 2016

Rowerowo

Zajefajny Rydwan Indianki :-) 


Wczorajszy dzień Indii spędziła rowerowo.
Dołączył też do niej Kamyk. Pomógł przytargać toboły z miasta.
W drodze powrotnej zostali zgarnięci na imprezę.
Indianka nie powie przez kogo i gdzie, bo Gospodyni imprezy nalegała, by nie pisać o niej na blogu, więc Indii nie napisze i tyle :-)

Na imprezce, Indii i Kamyk nie pili alkoholu. Tylko herbatę i kawę oraz wodę.
Bawili się na trzeźwo. Takie rzeczy trzeba na blogu od razu wyjaśniać, gdyż kilku osobom na syfiarni buzuje chora wyobraźnia, upatrująca wszędzie same wykroczenia, przestępstwa i upodlenia... :-)

Indii doda, że gdyby się kiedyś zakochała i doszło do czułości z wybrankiem jej serca, o tym też na blogu nie napisze, bo to intymne :-)
Takie rzeczy zostawi dla siebie.

Indianka wszystkiego co jej się przydarza nie pisze, albowiem zna granice dyskrecji, którą są objęte takie delikatne tematy, jak miłość intymna. Pisanie o tym na blogu, byłaby to profanacja.

Indiance marzy się solidny, duży rower holenderski 😄
Czemu? Temu:
http://statekkosmiczny.pl/rowery-holenderskie-wygodne-woly-robocze/

Indianka

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rowerzysta


Do Indianki dotarł niespodziewany gość. Rowerzysta z Pruszkowa koło Warszawy. Zmierza do Bartoszyc. Zna Indiankę z bloga, którego podczytywał 3 lata temu. Ostał na jeden nocleg w namiocie Czegewary w stajni. Wykąpał się w kaście na dworze. Podczas kąpieli został uraczony prysznicem z nieba. Nagle zerwał się wiatr i luneło. Indiankę też schlustało, akurat jak niosła naczynia i herbatę do stajni, gdzie jedli kolację. Zjedli razem kolację ze wspólnych składników. Wcześniej naprawił kółko do taczki - to jest załatał je. Zrobił przegląd rowerów i wyznaczył ich słabe punkty. Najbardziej kosztowna będzie wymiana przerzutki, która jest połamana. Trzeba też wymienić 3 szprychy w drugim rowerze. Ile mógł, tyle poprawił te rowery. Ustawił i napompował koła.

Jak zdąży przed wyjazdem, to zajrzy do wykaszarki i spróbuje zlikwidować wyciek paliwa. Wieczorem przy kolacji fajnie opowiadał o filmach, które widział. O jakimś radzieckim “Los człowieka” i o amerykańskim horrorze pt. “Lśnienie” Z kolei Indianka opowiedziała mu o korporacji Monsanto :) Jak przejmuje rynki żywnościowe na świecie i truje ludzi chorobotwórczymi produktami spożywczymi.

Gość wyciągnął cytrynówkę, która była pyszna. Własnej roboty. Sok z cytryny, skórka z cytryny, miód, cukier, goździki, ziele angielskie i spirytus :) Indianka przyniosła szkło. Wypili za spotkanie. Gdy niebo pokryła gęsta sieć gwiazd – senna Indianka ewakuowała się do domu spać. Jak to Indianka :) Wierna jak zawsze swoim niezłomnym zasadom...

Rano zajrzał do wykaszarki. Znalazł przetarcie w zbiorniku na paliwo. Na połowie wysokości zbiornika jest dziura, przez którą się wysącza paliwo. Czyli można lać paliwo tylko do połowy i uważać jak się kładzie na ziemię wykaszarkę, aby paliwo nie wyciekało ze zbiornika.

Na odjezdnym ładnie pożegnał się. Pocałował po szarmancku Indiankę w rękę, a nawet w policzek. Pojechał. Po chwili wrócił szukając pompki. Po półgodzinie znalazł ją w swojej torbie.
Znów się pożegnał. Tym razem metodą na "niedźwiedzia" - tak szczerze i od serca ;)
Przycisnął Indiankę mocno do swego korpusu po czym zauważył - "Ale cycki to ty masz fajne!"
"Szerokiej drogi!" - śmiała się Indianka i pośpiesznie weszła do domu, by mu coś jeszcze ciekawego do głowy nie przyszło na temat jej biustu :D