Zdaniem Indianki, media publiczne uporczywie kłamią w sprawach fundamentalnych dotyczących naszego kraju i przedstawiają je stale w krzywym zwierciadle, m.in. łżą zawzięcie w sprawie zbrodni smoleńskiej, co zdaniem Indianki zakrawa na zdradę Polski i Polaków. Duża część narodu zdaje sobie sprawę z tych bezczelnych i wołających o pomstę do Boga kłamstw co zaskutkowało podpaleniem i zdemolowaniem znienawidzonego symbolu łgarstwa czyli wozu transmisyjnego TVN :)))
A tu migawki jak było naprawdę na Marszu Niepodległości w Warszawie:
http://vod.gazetapolska.pl/678-lewica-i-policja-bije-ludzi
http://vod.gazetapolska.pl/676-wiec-na-pl-konstytucji-rozbity-przez-policje
Samolot Prezydenta rozpadł się w powietrzu 15 metrów nad ziemią, a nie tak, jak podają ci z tej niby komisji śledczej ruskiej - w wyniku uderzenia w ziemię.
Wszystko wskazuje na to, że wybuch bomby rozerwał samolot w powietrzu, gdy już piloci polscy poderwali samolot w górę by odlecieć.
Brzegi kadłuba są wywinięte na zewnątrz jak przy wybuchu bomby o dużej mocy na pokładzie samolotu.
To była bomba ewentualnie samolot został zestrzelony. Nie rozpadł się w wyniku błędów pilotów i uderzenia o ziemię.
Nasi piloci to doświadczeni, doskonali fachowcy, ale zostali wpuszczeni w pułapkę - wieża ich zwiodła na manowce a sztuczna gęsta mgła uniemożliwiła pilotom wcześniejsze rozpoznanie terenu. Światła na pasie lądowiska nawet nie były włączone! A cały profesjonalny sprzęt do ułatwienia lądowania samolotom został pośpiesznie zdemontowany po wcześniejszym lądowaniu na tym lotnisku Putina i Tuska 3 dni wcześniej.
Wieża wprowadziła polskich pilotów w błąd, ale w ostatnim momencie piloci się zorientowali i poderwali samolot w górę i już odlatywali gdy nagle doszło do niesamowicie silnej eksplozji w samolocie. Gdyby nie ona - wszyscy by przeżyli.
A gdyby nawet pilotom nie udało się samolotu poderwać do góry - to samolot był na tyle nisko, że była możliwa kontrolowana kraksa z której przynajmniej część pasażerów wyszła by cało.
Natomiast w wyniku tego wybuchu który miał miejsce w samolocie - samolot rozerwało na miazgę. Samolot i wszystkich pasażerów rozerwała ogromna siła w drobnym mak. Samolot, który by sam spadł bez tego wybuchu - nie byłby aż tak zmasakrowany jak był. Brakuje wielu części tego samolotu. Przy zwykłym upadku wszystko byłoby na miejscu uderzenia o ziemię, a nie jest. Te brakujące części widać odpadły od samolotu wcześniej, w momencie wybuchu.
Od chwili wybuchu do uderzenia o ziemię samolot jeszcze przeleciał kilkadziesiąt metrów.
Moim zdaniem, to nie był wypadek tylko zaplanowana zbrodnia. Wszystko wskazuje na to, że w samolocie wybuchła bomba o wielkiej sile.
Film, który analizuje katastrofę smoleńską - nigdy nie pokazywany w publicznej TV.
http://vod.gazetapolska.pl/666-tu-154m-zostal-rozerwany
http://vod.gazetapolska.pl/676-wiec-na-pl-konstytucji-rozbity-przez-policje
Samolot Prezydenta rozpadł się w powietrzu 15 metrów nad ziemią, a nie tak, jak podają ci z tej niby komisji śledczej ruskiej - w wyniku uderzenia w ziemię.
Wszystko wskazuje na to, że wybuch bomby rozerwał samolot w powietrzu, gdy już piloci polscy poderwali samolot w górę by odlecieć.
Brzegi kadłuba są wywinięte na zewnątrz jak przy wybuchu bomby o dużej mocy na pokładzie samolotu.
To była bomba ewentualnie samolot został zestrzelony. Nie rozpadł się w wyniku błędów pilotów i uderzenia o ziemię.
Nasi piloci to doświadczeni, doskonali fachowcy, ale zostali wpuszczeni w pułapkę - wieża ich zwiodła na manowce a sztuczna gęsta mgła uniemożliwiła pilotom wcześniejsze rozpoznanie terenu. Światła na pasie lądowiska nawet nie były włączone! A cały profesjonalny sprzęt do ułatwienia lądowania samolotom został pośpiesznie zdemontowany po wcześniejszym lądowaniu na tym lotnisku Putina i Tuska 3 dni wcześniej.
Wieża wprowadziła polskich pilotów w błąd, ale w ostatnim momencie piloci się zorientowali i poderwali samolot w górę i już odlatywali gdy nagle doszło do niesamowicie silnej eksplozji w samolocie. Gdyby nie ona - wszyscy by przeżyli.
A gdyby nawet pilotom nie udało się samolotu poderwać do góry - to samolot był na tyle nisko, że była możliwa kontrolowana kraksa z której przynajmniej część pasażerów wyszła by cało.
Natomiast w wyniku tego wybuchu który miał miejsce w samolocie - samolot rozerwało na miazgę. Samolot i wszystkich pasażerów rozerwała ogromna siła w drobnym mak. Samolot, który by sam spadł bez tego wybuchu - nie byłby aż tak zmasakrowany jak był. Brakuje wielu części tego samolotu. Przy zwykłym upadku wszystko byłoby na miejscu uderzenia o ziemię, a nie jest. Te brakujące części widać odpadły od samolotu wcześniej, w momencie wybuchu.
Od chwili wybuchu do uderzenia o ziemię samolot jeszcze przeleciał kilkadziesiąt metrów.
Moim zdaniem, to nie był wypadek tylko zaplanowana zbrodnia. Wszystko wskazuje na to, że w samolocie wybuchła bomba o wielkiej sile.
Film, który analizuje katastrofę smoleńską - nigdy nie pokazywany w publicznej TV.
http://vod.gazetapolska.pl/666-tu-154m-zostal-rozerwany