RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
niedziela, 30 listopada 2014
Stan pily po Boleslawie
sobota, 29 listopada 2014
Cudowne ciepelko
Gdy przybyl Boleslaw probowal komin wyczyscic, ale nie doczyscil. Piec nie mial ciagu. Dym cofal sie na chate. Gryzl w gardlo. Chalupa wyziebiala sie przy rozpalaniu, bo trzeba bylo intensywnie wietrzyc.
Kamyk zabral sie za komin na nowo. Doczyscil miejsca ktore rzekomo czyscil Boleslaw. Rzucal przy tym dosc gesto chujami :-) :-) :-)
Glownie pod adresem Boleslawa ktory w roli kominiarza najwyrazniej sie nie sprawdzil. Jego zlosc potegowal stan rozkreconych i zaburzonych przez Bolka pil spalinowych i agregatu pradotworczego. Wszystkie te urzadzenia mialy nadmiermie rozregulowane swiece zaplonowe. Zdaniem Kamyka swiece byly tak podkrecone jakby Bolek chcial na tych pilach i agregacie odleciec w kosmos. :-) :-) :-)
Kamyk je ustawil prawidlowo i wraz z Indianka nacieli nieco opalu do pieca. Po wyczyszczeniu i naprawie komina napalili fest w piecu.
Ciag jest taki silny teraz az wyrywa dym z pieca wysoko nad komin.
Znikl bezpowrotnie siwy dym spowijajacy chate za pobytu Boleslawa.
Indianka i Kamyk maja cieplutko w domku. Ufff... Nareszcie :-)
piątek, 28 listopada 2014
Wolne konie
Natalija Aleksandrova
Temperatura ciała ssaka powinna utrzymywać się mniej więcej na tym samym poziomie. Jeśli ciepłota ciała jest za wysoka lub za niska, reakcje chemiczne zachodzące na poziomie komórkowym są nieprawidłowe lub w ogóle nie mają miejsca, co kończy się chorobą lub śmiercią zwierzęcia. Temperatura ciała dorosłych koni waha się w okolicach 38 stopni Celsjusza. Źrebięta, dorastająca młodzież i klacze podczas laktacji mogą mieć podwyższoną temperaturę ciała. (Hines, 2004)
W ciągu tysięcy lat dzikie konie zamieszkiwały coraz to nowe tereny całego świata. Bez względu na to, gdzie żyją, konie narażone są na ciągłe zmiany temperatury wynikające ze zmian rytmu dobowego (dzień, noc) lub zmian pór roku. Czy jest to północ Europy czy australijska pustynia konie narażone są na działanie elementów świata przyrody takich jak wiatr, słońce, deszcz, śnieg, zmiany temperatury. Nigdy nie szukają schronienia w miejscach przypominających wybudowane przez człowieka stajnie. Mimo to konie dzikie, półdzikie a także udomowione, którym dane jest żyć w warunkach zbliżonych do naturalnych, świetnie dają sobie radę w każdych warunkach pogodowych.
Ciepło w organizmie konia jest produktem ubocznym przemiany metabolicznej. Zdrowe zwierzę ma odpowiednie źródło ciepła płynące z przemian metabolicznych. (Bicego at al., 2007, Becego et al., 2007). By zapobiegać utracie ciepła podczas zimowych miesięcy natura wyposażyła konie w mechanizm termoregulacyjny związany z anatomią, fizjologią i behawiorem koniowatych. By móc w pełni wykorzystać ten mechanizm, lub by w ogóle móc go uruchomić, należy zapewnić koniom odpowiednie warunki życia zgodne z potrzebami tego gatunku.
Genetycznie udomowiony koń w niczym nie różni się od swoich dzikich przodków, ma te same potrzeby i taki sam mechanizm umożliwiający mu przetrwanie. Mówiąc w skrócie — koń nie potrzebuje od człowieka niczego więcej jak zapewnienia mu warunków życia takich, jakie zaprojektowała dla tego gatunku zwierząt natura. Są to: możliwość ruchu 24 godziny na dobę, dostęp do jedzenia 24 godziny na dobę, życie stadne, odpowiedni kształt kopyt oraz schronienie, z którego koń może korzystać wedle własnego uznania. Jeśli opiekując się końmi weźmiemy pod uwagę ich naturalne potrzeby i nie stosujemy zabiegu antropomorfizacji (polegającego na zamykaniu koni w stajni, zmianie systemu żywienia, okrywaniu derkami, strzyżeniu, podkuwaniu itd.) konie udomowione również są w stanie korzystać z mechanizmu termoregulacji, dokładnie tak samo jak konie dziko żyjące.
Skóra konia ma za zadanie chronić ciało przed gwałtownymi zmianami temperatury zewnętrznej, jak i zapobiegać utracie ciepła przez organizm. Skóra pełni także rolę elementu rozprowadzającego wewnętrzne ciepło wytworzone na skutek działania mięśni. Dzięki temu zapobiega przegrzaniu. Mechanizm termoregulacji skóry składa się z kilku elementów. Trzy z nich powodują, że koń nie marznie w niskich temperaturach:
1. Skóra
Jest dość gruba i działa jak warstwa ochronna
2. Sierść
Stopień izolacji jaki zapewnia organizmowi konia sierść zależy od grubości włosa, szybkości wiatru, temperatury i wilgotności powietrza (Ousey et al., 1992).
Koń zmienia sierść dwa razy do roku. Dzieje się tak na skutek działania mechanizmu fotoperiodyzmu, który zapewnia adaptację w różnych temperaturach. Sensory w skórze konia reagują na zmianę długości dnia w stosunku do nocy. Koń zaczyna produkować zimową sierść zaraz po przesileniu letnim, kiedy dnie stają się krótsze. Futro zimowe zmienia się na letnią sierść zaraz po przesileniu zimowym, kiedy to wydłuża się dzień.
Oprócz zjawiska fotoperiodyzmu, na wzrost sierści u koni ma także wpływ temperatura otoczenia. Konie o tej samej budowie ciała i żywione tymi samymi ilościami paszy, w zimniejszym klimacie mają grubszą i dłuższą sierść niż takie same konie zamieszkujące cieplejsze regiony.
Długość i grubość włosa zależy także od rasy konia oraz od jakości i ilości pożywienia. Powrócimy do tego tematu w dalszej części artykułu.
Oprócz wykorzystania pokrywy włosowej, koń może regulować stopień izolacji termicznej sierści poprzez mechanizm, który nazywa się stroszeniem włosa, a polega na podnoszeniu, obniżaniu lub przekręcaniu włosa w różnych kierunkach. Dzieje się tak na skutek działania mięśni prostownika włosa. W ten sposób koń może regulować grubość warstwy izolacyjnej sierści a także wpływać na ilość powietrza przenikającego przez okrywę włosową. Stroszenie włosa może zwiększyć głębokość okrywy włosowej od 10 do 30% u dorosłych koni (Young & Coote, 1973). Mięśnie prostownika włosa, tak jak wszystkie inne mięśnie, muszą mieć regularny trening, aby móc prawidłowo funkcjonować.
Włosy na skórze konia pokryte są warstwą oleistej substancji, dzięki której skóra nie jest przemoczona podczas deszczu lub opadów śniegu. Sierść działa jak warstwa nie przepuszczająca wody właśnie dzięki tej oleistej substancji – woda spływa nie wsiąkając we włosy. Im dłuższe futro, tym mniejsza szansa na przemoczenie skóry. Poprzez regularne czyszczenie sierści konia usuwamy tę substancję tym samym niszcząc wodoszczelne właściwości okrywy włosowej.
Konie, które tarzają się w błocie również robią to w celu ochrony ciała.
Należy dodać, że szkodliwa praktyka strzyżenia koni całkowicie niszczy mechanizm termoregulacji.
3. Tętnice w skórze.
Naczynia krwionośne na skutek skurczów mięśni mogą rozszerzać się lub zwężać regulując dopływ krwi do skóry. Zwężenie naczyń zapobiega utracie ciepła z organizmu redukując ilość ciepłej krwi dopływającej do powierzchni skóry. Rozszerzenie umożliwia większej ilości krwi płynącej z rozgrzanego organizmu na dotarcie do powierzchni skóry, dzięki czemu następuje ochłodzenie. Ochłodzona w ten sposób krew wraca do wnętrza ciała i obniża temperaturę ciała zwierzęcia.
4. Gruczoły potowe
Omawiając mechanizm ochładzania ciała należy także wspomnieć o gruczołach potowych, które również działają na skutek ruchu mięśni. Koń wykorzystuje gruczoły potowe by schłodzić ciało, kiedy temperatura wewnątrz organizmu lub temperatura otoczenia jest za wysoka. Kiedy temperatura na zewnątrz jest zbyt wysoka na to, by powietrze mogło ochłodzić krew płynącą w naczyniach krwionośnych skóry, wtedy gruczoły potowe wydzielają pot. Kiedy pot paruje ochładza tym samym powierzchnię skóry i przebiegające w niej naczynia krwionośne. W ten sposób ochłodzona krew dostaje się do wnętrza organizmu, co może obniżyć temperaturę ciała zwierzęcia nawet kiedy na zewnątrz jest gorąco. Koń przestaje się pocić jak tylko temperatura jego ciała osiąga odpowiedni stopień. Potem musi szybko wyschnąć, inaczej proces schładzania będzie trwał i temperatura spadnie poniżej normy. Właśnie z tego powodu spocony koń szuka zazwyczaj przewiewnego miejsca. Za pomocą działania mięśni prostownika włosa podnosi i przekręca włosy w różnych kierunkach aby w ten sposób szybciej je wysuszyć i tym samym uniknąć wychłodzenia.
Ilość tłuszczu zgromadzonego w ciele to również ważny element mechanizmu termoregulacji. Tłuszcz, oprócz tego że jest rezerwą energii dla organizmu, jest również trzykrotnie skuteczniejszą ochroną przed chłodem niż inne tkanki. Dzieje się tak dlatego, że nie przewodzi zbyt dobrze temperatury a także ma niewielkie ukrwienie. (Guyton, 1991; Davenport, 1992). Dlatego ważne jest by konie przed zimą mogły zaopatrzyć się w odpowiednią warstwę tłuszczową. Konie dzikie oraz konie udomowione żyjące w warunkach zbliżonych do naturalnych zachowują naturalny rytm zmiany wagi ciała związany ze zmianami pór roku. Przed zimą przybierają do 20% wagi ciała. Zazwyczaj te konie udomowione, które jesienią odłożyły grubszą warstwę tłuszczu mają sierść zimową krótszą niż chudsze konie tej samej rasy i podobnej budowy ciała. W niskich temperaturach tłuszcz rozkłada się bardziej równomiernie w ciele konia, natomiast w ciepłym klimacie ma tendencje do odkładania się w konkretnych miejscach.
Konie mniejszych ras mają grubszą i dłuższą sierść niż konie większych ras trzymane w takich samych warunkach. Obserwuje się także grubszą sierść u źrebiąt. Zjawisko to jest związane z efektem alometrii — systematycznymi zmianami zachodzącymi w proporcjach ciała wraz ze wzrostem zwierzęcia. Zwierzęta tego samego gatunku różnią się od siebie kiedy dorastają i rozwijają się, zachodzą też różnice w poszczególnych rasach w obrębie tego samego gatunku (Reiss, 1991; Langlois, 1994) Ogólnie mówiąc większa powierzchnia ciała zwierzęcia zapewnia mu lepszą termoregulację w zimie ponieważ stosunek powierzchni rozprowadzającej ciepło do powierzchni produkującej ciepło (czyli masy ciała) zmniejsza się wraz ze wzrostem ciężaru ciała. (Phillips & Heath, 1995; Bligh, 1998). W ten sposób duże konie mają relatywnie mniejszą powierzchnię do wymiany cieplnej dzięki czemu tracą mniej ciepła w zimnych temperaturach w stosunku do mniejszych koni. Dodatkowo, oprócz dużej masy ciała, sferyczny kształt ciała redukuje powierzchnie wymagającą wymiany cieplnej. (Langlois, 1994). Konie żyjące na północy mają generalnie cięższą budowę ciała i krótsze kończyny. Przed zimnem chroni je gęste futro, grzywa i szczotki na pęcinach.
Zwiększony pobór paszy powoduje zwiększenie ciepłoty ciała konia. Zjawisko to jest związane z faktem, że efektem procesu trawienia włókien jest produkcja ciepła. Ważne jest zatem, aby zimą udomowione konie miały stały dostęp do siana 24 godziny na dobę. Pobierając większą ilość pokarmu mogą ogrzać organizm, szczególnie w sytuacji kiedy inne elementy mechanizmu termoregulacji nie są jeszcze gotowe na gwałtowne zmiany temperatury.
Dodatkowe zapotrzebowanie na paszę nazywa się klimatycznym wymogiem energetycznym. (MacCormak & Bruce, 1991) Zaobserwowano, że konie potrzebują około 0.2 do 2.5% więcej energii na każdy 1 stopień Celsjusza temperatury, która spada poniżej normy krytycznej (norma krytyczna jest wskaźnikiem indywidualnym dla każdego konia lub grupy koni w różnych porach roku i zależy od wielu czynników zewnętrznych i termoregulacyjnych. (Young Coote, 1973; McBride et al., 1985; Cymaluk et al., 1989a; Cymbaluk, 1990)
Mniejsze konie mają wyższy próg temperatury krytycznej i potrzebują więcej dodatkowej paszy. Spowodowane jest to faktem, że u takich koni następuje relatywnie szybszy spadek temperatury w porównaniu do koni większych rozmiarów. Mniejsze konie tracą więcej ciepła niż zwierzęta większych ras, dlatego powinny dostawać zimą więcej paszy. Dla wyjaśnienia – im wyższy jest wskaźnik niskiej temperatury krytycznej, tym więcej ciepła traci organizm konia. Konie małych ras tracą więcej ciepła w takich samych warunkach pogodowych. Im niższy jest próg temperatury krytycznej tym większa jest utrata ciepła, a zatem konie większych ras mniej marzną podczas mrozów.
Zauważono, że dzikie konie ograniczają zimą aktywność ruchową w porównaniu do ilości ruchu jakiej zażywają latem. (Duncan, 1980; Berger et al., 1999; Arnold et al., 2006). Ograniczenie ruchu zimą obserwowano każdego roku i związane było ze spadkiem temperatury, a co za tym idzie z obniżeniem produkcji wewnętrznego ciepła i wydatkowania energii (Arnold et al., 2006) Jest to mechanizm adaptacyjny, który pomaga dzikim koniom znosić trudy zimy. Podobne ograniczenie aktywności ruchowej obserwuje się u koni udomowionych żyjących w warunkach naturalnych. Ponieważ konie udomowione nie muszą, w odróżnieniu od koni dzikich, poszukiwać żywności, to ograniczenie aktywności ruchowej ma najwyraźniej na celu ograniczenie spalania energii w niskich temperaturach. Jest to zatem normalne zjawisko związane z rytmem pór roku. Oznacza ono, że nie powinno się zmuszać koni do treningu zimą.
Obok ogólnego obniżenia aktywności ruchowej u koni zimą, obserwuje się niekiedy przejściowy niepokój i wzmożoną aktywność u koni podczas wielkich mrozów lub złej pogody. Konie zachowują się tak dopóki ich mechanizm termoregulacji nie przystosuje się do nowych warunków pogodowych.
Czasami możemy zaobserwować konie stojące albo leżące bardzo blisko siebie. W ten sposób zwierzęta ograniczają utratę ciepła – stając blisko siebie ograniczają powierzchnię ciała na którą działają czynniki zewnętrzne. (Bligh, 1998) Dzięki temu konie, które z jakiś powodów nie potrafią wygenerować odpowiedniej temperatury do ogrzania swojego ciała, mogą korzystać z ciepła, które promieniuje z ciała towarzysza.
Zmieniając pozycję ciała i sposób ustawienia się do słońca, koń może pobierać więcej lub mniej energii słonecznej, wykorzystując ją jako kolejne źródło ciepła. Często obserwuje się, że konie wolą „kąpiele słoneczne" zamiast jedzenia korzystając w ten sposób ze słońca w te krótkie zimowe dni. Po zachodzie ponownie wracają do spożywania siana.
Śnieg, który możemy niekiedy zaobserwować na końskim grzbiecie, również pełni funkcję warstwy izolacyjnej zapobiegającej przed utratą ciepła.
W wietrzne, deszczowe dni widzimy często konie ustawione zadami w stronę wiatru, z nisko opuszczonymi głowami. W ten sposób zwierzęta chronią szyję, głowę, uszy i oczy przed wiatrem i wodą. Ogony służą do ochrony zadów — krótsze włosy u nasady ogona nie dopuszczają do przenikania deszczu czy śniegu. W takie dni często obserwuje się również konie chowające się od wiatru przy ścianie wiaty, wśród zadrzewień lub wzgórz.
Kiedy damy koniom możliwość wyboru korzystają z otwartych wiat lub lasków głownie latem, kiedy chronią się przed muchami i upałem.
W sytuacjach ekstremalnych koń jest w stanie rozgrzać ciało poprzez wprawianie mięśni w drżenie. Podczas drżenia produkowane jest ciepło – wynika ono z procesu rozkładu ATP w mięśniu. (Langlois, 1994) Takie drżenie jest zazwyczaj gwałtowną rekcją na znaczne ochłodzenie, zdarza się również po długim postoju koni na deszczu. Zdrowe konie przestają drżeć, jak tylko zaadaptują się do nowych warunków pogodowych i zaczną produkować ciepło w normalny sposób.
Kolejny problem, jaki stwarzają zamknięte przestrzenie w których trzymane są konie, pojawia się w momencie, kiedy wstawiamy do stajni spoconego konia. W stajni nie ma odpowiedniej cyrkulacji powietrza, przez co koń schładza się dłużej, a co za tym idzie — dłużej się poci. Powietrze wokół konia staje się wilgotne, co również przedłuża okres wysychania skóry, ponieważ wilgotne powietrze nie może absorbować więcej wilgoci. W rezultacie koń może się wychłodzić, co ponownie może ułatwić drogę wirusom lub infekcjom, a także być przyczyną kolek i innych chorób spowodowanych zaburzeniem matabolizmu ciepła.
Okrywanie konia derką może w ogóle zaburzyć mechanizm termoregulacji. Zwierzę może próbować ogrzać te części ciała, które nie są okryte, takie jak szyja i brzuch, w związku z czym może nastąpić przegrzanie tych części ciała, które znajdują się pod derką. Koń nie może ogrzać wybranych części ciała. Ogrzewa lub schładza całe ciało. Pocenie się koni pod derkami jest poważnym problemem dla metabolizmu, z czego ludzie często nie zdają sobie sprawy.
Konie trzymane w stajniach lub chodzące w derkach nie maja odpowiedniej stymulacji, która pozwoliłaby na uruchomienie mechanizmu termoregulacji. Nie muszą bowiem ćwiczyć mięśni prostownika włosa, nie muszą zwężać i rozszerzać tętnic ani uruchamiać gruczołów potowych. Mięśnie, które przez długi czas nie są używane, ulegają atrofii. Takie zwierzę, jeśli zostanie gwałtownie wystawione na mróz, nie będzie mogło uruchomić mechanizmu termoregulacji. W rezultacie wewnętrzna temperatura ciała może gwałtownie spaść, co spowoduje załamanie procesów metabolicznych. Może to zahamować ruch białych krwinek i produkcję antyciał, co z kolei umożliwia rozwój wirusów i zarazków. Efekt to zestresowany koń, w organizmie którego rozwija się infekcja. Zarazki są nieważne, znaczenie ma środowisko organizmu (Louis Pasteur). W takiej sytuacji zarazki i wirusy mają pole do popisu i mogą swobodnie się mnożyć.
Naturalny mechanizm termoregulacji może być w pełni wykorzystany przez konie tylko wtedy, kiedy żyją w warunkach jak najbardziej zbliżonych do naturalnych. Trzeba też podkreślić, że stres i niepokój, jakiego doznają zwierzęta trzymane w warunkach nieodpowiednich dla swojego gatunku (czyli zamykane w stajniach, bez kontaktu z innymi końmi, zmuszane do treningu) również utrudnia poradzenie sobie z zimnem.
sobota, 22 listopada 2014
Wejscie do komnaty Indianki ;)
Stajnia w Galinach
Palac i folwark Galiny
Tu Indianka byla ;)
Ladna lazienka...
Gustowna toaletka
Goracy prysznic
piątek, 21 listopada 2014
Nocna lokatorka
Odbiornik TV
Mini barek i kawiarka
Loze godne Indianki
Konferencja ekologiczna
Fest Kapela z Kortowa
Klimatyczna gospoda ;)
Gorace bemary
Dobra herbata nie jest zla... ;)
Indianka lubi warzywa... ;)
Indianka uwielbia mieso.... ;)
Orez do ataku na stol sniadaniowy... ;)
czwartek, 20 listopada 2014
Indianka ucztuje ;)
Indianka ucztuje i fotografuje
Miejsca oswiecone i miejsca zacofane
Wodopoj dla zwierzat
Kamyk z Ketrzyna
niedziela, 16 listopada 2014
Baranie glowy
sobota, 15 listopada 2014
Krycha zaatakowala Indianke
''Gowna pani naniosla!" - przyczepila sie wulgarnie Krycha.
"Niczego nie nanioslam" - odrzekla spokojnie Indianka.
Rozwscieczona Krycha jak jakas nienormalna rzucila sie z pazurami na zaskoczona Indianke i zaczela ja szarpac oraz popychac.
Indianka z trudem opanowala sie, aby babie nie przylozyc. Pewnie o to swietliczance chodzilo, aby Indianke z rownowagi wyprowadzic i wezwac na nia policje. Tym razem to Indianka wezwala policje.
To niedopuszczalne co ten babsztyl w tej swietlicy wyprawia.
Najwyrazniej czuje sie bezkarna przy calkowitym poparciu dyra i poblazliwosci policji, w ktorej pracuje jej syn.
Dyr tego dnia wczesniej byl w kawiarence i ostentacyjnie powiesil nowy regulamin ktory wlasnie byl splodzil. Indianka jeszcze nie miala czasu go przeanalizowac, ale dyr powiadomil ja o swoim nowym, negatywnym wymysle pt."zakaz podlaczania laptopa lub tableta do gniazdka". O zakazie podlaczania czajnika elektrycznego dyr ani mysli. W swietlicy ma byc wygodnie swietliczance. Uzytkownicy i ich potrzeby sie nie licza. Indianka wyrazila swoj sprzeciw. Dyr sie nie przejal. Odporny. Jakas tam uboga rolniczka sie nie zgadza na ograniczenia swobody korzystania ze Swietlicy? Phi! Kto by sie przejmowal. Na pewno nie on... :-)
W tej atmosferze totalnej poblazliwosci na wszelkie jej ekscesy swietliczanka dopuscila sie ataku na Indianke. No przeciez dyr i tak jej nie zwolni, ani nawet nie upomni. Najwyzej przysle Indiance kolejne jadowite pismo pelne prawniczych pogrozek.
Czerwony beton przyspawany do koryt twardo sie trzyma RAZEM :-)
piątek, 14 listopada 2014
WNIOSEK O NIEOGRANICZANIE SWOBODNEGO DOSTĘPU DO WIEJSKIEJ ŚWIETLICY, SPRZĘTU ORAZ INTERNETU
Karol Czerwiński
kandydat na radnego
Pisze Pan w swoim liście do mnie, że nie ma żadnych ograniczeń w korzystaniu ze sprzętu komputerowego zgromadzonego w Wiejskiej Świetlicy w Sokółkach. Jednak faktem jest, iż dziennie na terenie Wiejskiej Świetlicy jest udostępniana przez świetliczankę zaledwie połowa zainstalowanych tutaj komputerów.To jest bezsensowna niegospodarność pana placówki i zarazem duża uciążliwość dla mieszkańców okolicznych wiosek, którzy tłoczą się w kolejkach do kilku komputerów, podczas gdy druga połowa komputerów jest zablokowana przez świetliczankę.
Przez 3 dni w tygodniu udostępnia ona jedynie 4 komputery zgromadzone w bibliotece w Sokółkach, a przez kolejne dwa dni w tygodniu tylko 3 komputery zgromadzone w kawiarence internetowej, w części świetliczanej. Jest to rozwiązanie bezzasadne i wyjątkowo uciążliwe dla użytkowników.
Zgromadzony tutaj sprzęt powinien być bez ograniczeń w całości udostępniany użytkownikom. Tworzenie sztucznych tłumów i wynikających z tego scysji i nieporozumień jest niedopuszczalne. Sprzęt jest dla ludzi, a nie ludzie dla sprzętu. Więcej szacunku dla użytkowników, z których podatków utrzymywana jest Wiejska Świetlica!
Natomiast wi-fi w pana placówce w Sokółkach ma bardzo słaby zasięg, ledwo kilka metrów od źródła wi-fi. W związku z tym nie ma możliwości skorzystania z wi-fi, gdy Wiejska Świetlica jest zamknięta, gdyż trzeba usiąść wewnątrz świetlicy, by złapać zasięg wi-fi, który umożliwia jakąkolwiek pracę na urządzeniu przenośnym. Nawet siedząc na dużej sali Wiejskiej Świetlicy zasięg wi-fi zanika i nie można skorzystać z tego medium.
Dlatego powinno zostać zachowane prawo użytkowników do podłączania się z tabletami i laptopami na dużej sali.
Używanie swoich tabletów i laptopów jest zgodne z celami istnienia lokalnego punktu PIAP jak i samej kawiarenki internetowej.
To miejsce ma ułatwiać załatwianie spraw urzędowych przez internet, opracowywanie pism urzędowych na terenie świetlicy.
Jeśli komputery świetliczane są przez większość czasu okupowane przez dzieci grające w gry komputerowe, dorośli użytkownicy powinni mieć prawo
sporządzania pism urzędowych na swoim sprzęcie na dużej sali, gdzie jest spokój oraz mnóstwo niewykorzystanego miejsca.
Pana nowy zakaz polegający na uniemożliwieniu podłączania się ze swoim tabletem lub laptopem na sali świetliczanej nie ma nic wspólnego z troską o sprzęt użytkownika. Moim zdaniem, jest to li tylko wyraz psychopatycznej zemsty, która nie licuje ze stanowiskiem dyrektora Gminnego Centrum Kultury w Kowalach Oleckich.
Faktem jest, że pana pracownica wielokrotnie bez mojej zgody nieprawidłowo wyłączała mój laptop czym doprowadziła do jego zepsucia. Jest ona całkowicie odpowiedzialna za to uszkodzenie, gdyż jako szkolona przez pana pracownica doskonale wie, jak nie należy wyłączać delikatnej elektroniki by nie doprowadzić do jej uszkodzenia. Świadomie psuła mój laptop, aż go skutecznie zepsuła.
Zgodnie z prawem polskim osoba, która celowo i złośliwie niszczy czyjeś mienie podlega karze.
Nie ma pan prawa wyłączać świetliczankę od odpowiedzialności karnej jakimś durnym, bezprawnym punktem regulaminu niezgodnym z prawem polskim. Skoro zepsuła mi sprzęt - niech zapłaci za to.
Jako stała użytkowniczka pana placówki w Sokółkach, nie zgadzam się na wprowadzanie ograniczeń w dostępie do internetu.
Wnoszę o to, by wszystkie komputery znajdujące się na terenie Wiejskiej Świetlicy były jednocześnie udostępniane chętnym użytkownikom czyli wszystkie 7 sztuk, a nie tylko połowa.
Wnoszę o to, by nie zabraniać korzystania z gniazdek świetliczanych i bibliotecznych dla celów podłączania laptopa, tableta, komórki.
Skoro pana świetliczanka zużywa ogromne ilości prądu na zaparzanie sobie i swoim koleżankom kawy w bibliotece, która służy do czytania książek, a nie do parzenia kawy, to użytkownicy miejsca kultury, oświaty i rozrywki powinni mieć możliwość podłączania się ze swoim laptopem, tabletem lub komórką, które zużywają nieznaczne ilości prądu, a których funkcja i zastosowanie idealnie wpisuje się w cele społeczne funkcji i działania biblioteki i kawiarenki internetowej - znacznie bliżej, niż zaparzanie przez bibliotekarkę kawy i częstowanie nią jej koleżanek, które moim skromnym zdaniem powinna przyjmować w domu, a nie w pracy w godzinach pracy.
Postuluję także o udostępnianie wszystkich komputerów 40 godzin tygodniowo, po 8 godzin dziennie podczas otwarcia Wiejskiej Świetlicy, a nie tylko 35 godzin jak to ma miejsce obecnie.
Pana świetliczanka ma płacone za 40 godzin pracy tygodniowo i przez 40 godzin tygodniowo świetlica musi być dostępna dla użytkowników.
Pana świetliczanka i tak sprząta świetlicę w godzinach użytkowania jej przez mieszkańców (myje okna, zmywa podłogę, zamiata, wyciera kurze itp.), więc tłumaczenie, że Wiejska Świetlica jest otwarta dla użytkowników tylko 7 godzin dziennie, bo rzekomo świetliczanka przez rzekomą dodatkową ósmą godzinę zajmuje się sprzątaniem jest wyssane z palca. Ja regularnie przychodzę do Wiejskiej Świetlicy od miesięcy i zauważyłam, że świetliczanka sprząta w godzinach otwarcia Wiejskiej Świetlicy (mnie to nie przeszkadza - wolę by sprzątała w godzinach otwarcia, a nie skracała godziny otwarcia świetlicy pod pretekstem rzekomego sprzątania), więc absolutnie nie ma potrzeby urywania użytkownikom 5 godzin dostępu do internetu tygodniowo, zwłaszcza w obliczu tłumów oblegających regularnie komputery w tej Wiejskiej Świetlicy w Sokółkach.
To nie prawda, że świetliczanka musi otwierać Wiejską Świetlicę godzinę później z uwagi na rzekome poranne sprzątanie. Wysprzątane jest codziennie przed zamknięciem. Zatem Wiejska Świetlica musi być czynna i dostępna dla użytkowników 40 godzin tygodniowo.
W związku z powyższym, wnioskuję jak wyżej.
Z poważaniem,
Indianka
ps. Bardzo proszę o nie utrudnianie mi normalnego korzystania z dobrodziejstw Wiejskiej świetlicy.
Ja na prawdę nie mam czasu aby się z panem i pana świetliczanką bez końca użerać.
Stosy niezałatwionej korespondencji urzędowej piętrzą się przede mną i stokroć bardziej wolę poświęcić mój cenny czas na te sprawy, a nie na wasz durny, samozwańczy i nie liczący się z dobrem użytkowników regulamin.
Nadto dodam, iż jako osoba pozbawiona prądu w domu utrzymuję kontakt ze światem wyłącznie za pośrednictwem pana placówki.
Pana dążenia do utrudnienia mi swobodnego korzystania ze Świetlicy Wiejskiej są sprzeczne z ustawą o zapobieganiu wykluczeniu społecznemu i stricte wymierzone we mnie.
Moim zdaniem pana zakazy i ograniczenia dążą do tego, by mnie ze społeczeństwa całkowicie wykluczyć. To karygodne i woła o pomstę do Boga..
czwartek, 13 listopada 2014
Wiadomość z telefonu komórkowego ORANGE [515010038]
Zakaz internetu na wynos
Czerwony beton przyspawany do zlobow
Nie ma zgody na negatywne zmiany regulaminu swietlic wiejskich
środa, 12 listopada 2014
Nauka angielskiego w zamian za nauke jazdy konnej
Konie do jazdy
Oferta dla osoby doswiadczonej w zajezdzaniu i treningu koni.
Pozdrawiam :-)
Indianka
511945226
Rajdy.konne@tlen.pl
Wynajme dom w zamian za pomoc w jego remoncie
tel. 511945226
Rajdy.konne@tlen.pl
Pozdrawiam :-)
Indianka
poniedziałek, 10 listopada 2014
Hodowla, a wykoty
niedziela, 9 listopada 2014
Mamuski
Scielenie stajni, owczarni i koziarni
Ograniczanie swobodnego dostepu do internetu i swobodnego korzystania ze swietlic
sobota, 8 listopada 2014
Poscielone na bogato! :-)
U koni scielila juz po ciemku, ale miala swiatelko na glowie, wiec widziala co nieco. Glownym problemem nie byl brak bardzo jasnego swiatla (przydaloby sie zaopatrzyc w bardzo jasna latarke), lecz dobrych widel. Te male, poreczne gdzies zniknely, a te duze sa polamane i nie ma czym wygodnie i szybko rozscielac slomy.
Za to jest czym nagarniac slome - Indianka ma specjalne, zagiete widly, ktore sa doskonale do rozbierania beli i przeciagania snopow slomy do stajni. Nagarnela prawie cala bele slomy do stajni koni. Wiekszosc rozscielila mniej wiecej rownomiernie po posadzce.
Jutro za dnia poprawi i rozscieli rowniutko i dokladniutko na calej powierzchni stajni.
Zrobila tez w miedzy czasie zmiane warty. Teraz w stajni rezyduje Indiana i Denver. Dakota i Driada na podworku.
Owce i kozy spia na podworku na rozgrzebanych belach slomy, ktore jutro Indianka wciagnie do stajni i kurnika.
Juz 18.00. Jak na chora i tak dzisiaj za dlugo pracowala. Wystarczy.
Posilku cieplego tez nie zjadla, ale jutro sobie to zrekompensuje.
Koza-matka i owca-matka zgodnie spia razem wraz ze swymi mlodymi w jednym pomieszczeniu. Pieknie. Lagodne, dobre mamusie pelne cieplych uczuc. Az milo popatrzec i serce rosnie od tego widoku :-)
Indianka im tam troskliwie dolozyla slomy swiezej, a siano i wode jeszcze maja. Poglaskala mamusie i ich malenstwa i weszla do swego mrocznego i wychlodzonego domu spac.
Dobra Gospodyni
Indianka kustyka, ale powoli zagospodarowuje swoje zapasy. Doglada zwierzat. Odebrala porod od najwiekszej i najsympatyczniejszej owieczki jaka ma.
Zaprowadzila na pastwisko koze mame i jej kozlatko.
Koza ze smakiem skubie soczysta trawe i nabiera pelne wymiona mleka dla swojego kozlecia.
Indianka uwiazala na lace kozly by nie zaczepialy matki-kozy po porodzie.
Z tego samego powodu zabrala sie za baranki. Na razie pozakladala im obroze. Jeszcze ich nie wiaze, bo owca-matka odizolowana w swoim macierzynskim boxie, wiec nie ma takiej potrzeby.
Nakarmila konie, owce, kozy. Bardzo chetnie jedza te owsiana slome. Chetniej niz to drogie siano. Sloma jest super. Drobno pocieta, prawie jak sieczka. Swieza i pachnaca. Do skarmiania owsa i jako uzupelnienie trawy w sam raz. Takze dobrze zastepuje siano.
Urzadzila owieczce-matce bezpieczny box, gdzie nic nie wlezie i nie zezre przychowku. Poscielila sloma owsiana. Dala wiadro wody. Przyniosla siano. Owieczka spokojnie skubie slome i siano. Owca napila sie wody do syta. Na owies za wczesnie. Nie mozna podawac, bo straci mleko i przychowek padnie.
Indianka z ganku wniosla do domu pszenice i ziemniaki. Pszenice wsypala do kasty. Niech zboze oddycha. Sypnela do karmidel kurom do pelna. Niech dziubia i jaja niosa.
Ziemniaki przelozyla do wiader i kustykajac zniosla do piwnicy, gdzie im uszykowala kaste do ktorej wpierw na spod wsypala slome owsiana.
Rozwinela 3 bele slomy. Sznurek przyda sie do wyznaczania ogrodzenia.
Do swietlicy dzisiaj raczej nie pojdzie, bo jej sil nie starczy. Ma jeszcze wiele pism procesowych do przerobienia, ale jest chora i zmeczona, a przed nia dzis jeszcze wiele pracy na podworku, w piwnicy, kurniku i w kuchni. Nie da rady. Poza tym ogarnia ja wstret na mysl o pomarszczonej, zlosliwej gebie Krystyny i jej szykanach jakie z upodobaniem i bezkarnie stosuje wobec Indianki od dlugich miesiecy.
Poza tym ma byc wdrozony, nowy, negatywny regulamin, ktorego celem - zdaniem Indianki - ma byc utrudnienie jej swobodnego dostepu do internetu oraz sprzetu komputerowego zgromadzonego w punkcie PIAP i kawiarence internetowej. Z cala pewnoscia nowy wymysl utrudni jej swobodny dostep do internetu i odetnie ja od biezacego kontaktu ze swiatem. Utrudni to zarowno zmaganie sie ze sprawami sadowymi i administracyjnymi, wynajdywanie dostawcow pasz, jak tez poszukiwania uczciwego, rzetelnego opiekuna dla jej zwierzat w obliczu planowanego wyjazdu. Chyba o to tylko chodzi pomyslodawcy nowego regulaminu, aby utrudnic Indiance i tak juz trudne i ciezkie zycie.
Indianka miala dzis isc na spotkanie z kandydatem na wojta Panem Janem Prosinskim, ale praca i bol nogi oraz zmeczenie jej to skutecznie uniemozliwily. Jednak i tak na niego zaglosuje, gdyz rozmawiala z nim wczesniej i wydaje sie on jedynym przyzwoitym, uczciwym i otwartym na ludzi kandydatem. Indianka lubi ludzi uczciwych i przyjaznych, ludzkich. Jan wydaje sie byc w porzadku.
Na pewno by nie ograniczal dostepu do internetu. Skromny, mily czlowiek, ktory umie sluchac i slyszy. Jezdzi starym samochodem, a nie wozi dupy limuzyna z szoferem, jak np. kandydujacy na wojta Locman (czy to Zyd? - nazwisko wyglada na zydowskie).
Jan Prosinski umie sluchac, a tego daru brak zapatrzonej w siebie wojtowej Zukowskiej. Obecna wojt nie umie sluchac i nie slyszy co czlowiek do niej mowi. Wierci sie, kreci, przerywa wypowiedz petenta, wyglasza frazesy i konczy spotkanie splawiajac byle czym i byle jak. Indianka takiego lekcewazacego traktowania nie cierpi, dlatego przestala chodzic do niej na te jalowe i bezsensowne audiencje.
Ogolnie Indianka brzydzi sie pazernymi gnidami ktore pra po trupach do przodu, byle sie tylko nachapac cudzym kosztem i krzywda. Na takie na pewno nie zaglosuje.
Indianka ma po dziurki w nosie starej ekipy rzadzacej, ktorej brak wrazliwosci na drugiego czlowieka, a ktora twardo trzyma sie przy urzedniczych zlobach od lat. Nigdy nie wybaczy Locmanowi ni Zukowskiej wyrzadzonej jej i Satji krzywdy - zaboru jej psa do bezdusznego, brudnego schroniska.
Pora na swieza krew. Pora na Pana Jana Prosinskiego z Kowal Oleckich - kandydata z ramienia PiS.
24 bele slomy owsianej :-)
Razem ze sloma przybyla pszenica dla kur i worek ziemniakow.
Indianka jest z grubsza zaprowiantowana na zime. Jesli nie wyjedzie, a chyba jednak nie przy takich chamskich numerach pseudo pomagierow - to bedzie musiala dokupic jeszcze ziemniakow dla siebie i pszenicy dla kur.
Koguta cos zezarlo gdy Indianka lezala chora. Trzeba policzyc pozostale kury.
Kozlatko pilnowane przez Indianke ma sie dobrze. Mocne jest i zywotne. Energicznie bryka po lace przy matce.
Rolnik ktory przywiozl Indiance slome bardzo Indiance pomogl wiec zostanie jej stalym dostawca slomy. Pomogl jej poukladac nie tylko swoja slome, ale i siano poprzedniego dostawcy, a takze zawiozl klody do tarcia na dechy. Slome ma w przystepnej cenie po 25 zl za bele, czysta i sucha, nadajaca sie na pasze, a nie tylko do scielenia. Za transport traktorem na trasie 40km bierze tylko 200 zlotych i nie dolicza 10zl od beli za zaladunek i rozladunek jak to robi pazerny ''Brzuchaty'' z Kowal Oleckich. Miejscowy ''Brzuchaty'' za transport na trasie 11 km bierze az 150 zl i dolicza po 10 zl do beli za zaladunek i rozladunek, czyli drogo. Przy 20 belach podraza on koszty transportu o 200 zl, czyli transport w jego wykonaniu to 350zl za ledwo 11 km. Kurewsko drogo. Do tego jest antypatyczny i chamski wobec klientow i nie dotrzymuje slowa. Inni okoliczni maja slome pognita i droga, po 50zl za bele w dodatku robia problem z transportem, wiec niech spadaja na bambus banany prostowac :-) :-) :-)
Indianka juz swojego dostawce stalego znalazla i z nim bedzie wspolpracowac dlugoterminowo. Miejscowi niech sie cmokna w czolo.
No, z paroma miejscowymi Indianka tez juz wspolpracuje. Nie wszyscy z okolicy sa gnojami. Jest paru porzadnych ludzi.
Ogolnie jednak duzo bardziej odpowiada jej mentalnosc i wspolpraca z ludzmi z Podlasia. Sa generalnie przyjemniejsi i mniej problematyczni niz miejscowi. Interesy z nimi to czysta przyjemnosc :-)
piątek, 7 listopada 2014
Kradziez komorki
Niedzielna wyprawa na pola
Pozytywne nastawienie
czwartek, 6 listopada 2014
Bolesne kolanko
Opatrunek
Owinela sie koldra i rehabilituje. Moze samo przejdzie. Musi to wylezec i wygrzac.
Wszystkie zwierzeta z wyjatkiem dwoch klaczy wypuszczone i skubia siano i trawe. Klacze dostaly wczoraj siano na noc. Pozniej Indianka sprobuje wstac i dac im wiecej siana, albo wypusci te dwie na lake.
Chyba nici z wyjazdu, jak tak wyglada "pomoc''.
Indianka potrzebuje pomocy
Kozy, owce i konie same sie pasa na szczescie, ale i tak ktos tutaj powinien byc i miec je na oku.
Ten co tutaj mial byc na probe tydzien wczoraj przyszedl pozno, zanocowal ale nie pomogl nic. Dostal nad ranem telefon w swoich sprawach i pojechal obojetnie. Nie wiadomo, czy wroci, ale raczej nie.
środa, 5 listopada 2014
Koziol morderca
wtorek, 4 listopada 2014
Siano na podwórku
Niestety drogo, bo z daleka. Ok. 80 km siano jechało. Na miejscu w Kowalach Oleckich nie dało się zorganizować transportu, aby z wioski położonej stosunkowo niedaleko bo 12 km - przewieźć sianko na rancho do Indianki. Cóż - dobrze ze się dało przywieźć pasze z innego powiatu. Indianka kupiła jeden transport 20 sztuk bel wielkich, ciężkich po 130 cm średnica, a waga to chyba po pól tony, bo mocno zbite i zamówiła kolejny aby mieć full paszy i ściółki na zimę. Jeszcze potrzebna słoma z dowozem, póki co gorszej jakości bele siana pójdą na ściółkę, gdyż niestety i takie zostały Indiance wciśnięte pomiędzy dobre bele z dobrym sianem. Co najmniej jedna bela jest spleśniała. Tylko do ścielenia od biedy się nada, a była cholernie droga, bo 70 zł/sztukę :(
Niestety - trzeba jednak jechać za te granice i zarobić na swój własny sprzęt rolniczy - traktor i osprzęt czyli kosiarkę, zgrabiarkę, przewracarkę, kostkarkę, przyczepę i robić swoje, pachnące i zielonkawe sianko. Przydałoby się tez stare laki zaorać i posiać świeża trawę z koniczyna i innymi motylkowatymi. Jakby w okolicy był jaki uczciwy dzierżawca, to można by mu było ziemie oddać w dzierżawę i dzielić się plonami, ale wygląda na to, ze nikomu tu ziemia orna niepotrzebna.
Jeśli znajdzie się jaki uczciwy, odpowiedzialny opiekun do zwierząt Indianki - pojedzie. Inaczej nie będzie ryzykować.
Dziś się dowiedziała we wsi, ze Bolesław to kłamczuch. Ten rzekomy "jego kolega z Gdańska" to żaden jego kolega, lecz miejscowy mieszkaniec wioski Żydy, którego naciągnął na wożenie swojej dupy po wsi. Zresztą Indianka z tym mieszkańcem już dawniej gawędziła, ale gdy przyjechał w ubraniu motorowym na rancho Indianki z Bolesławem, to go nie poznała.
Bolesław nie pojechał na motorze do Gdańska czy do swojej mieściny czyli do Starogardu Gdańskiego, jak deklarował będąc u Indianki z motorzysta.
Bolesław najzwyczajniej w świecie wsadził swój tyłek w PKS i tak wybył ze wsi. Co prawda próbował mieszkańca Żyd naciągnąć na wiezienie go motorem do Tczewa, ale mu się ten numer nie udał. :)
Zanim wyjechał, zdążył nałgać we wsi, ze rzekomo przyjechał do Indianki tirem (buhahaa :))) - taksówką w nocy ledwo dotarł na rancho po asyście Indianki - inaczej by spal na dworcu w Ełku... :))))
i rzekomo przywiózł Indiance agregat prądotwórczy... Hmmm... ten który Indianka kupiła kilka tygodni temu i dostała go za pośrednictwem kuriera??? :)))) Bolesław okazał się człowiekiem z wybujałą fantazja. Ciekawe czemu tak kłamał? Może przymierzał się do kradzieży i sprzedania Indianki zielonego agregatu marki barracuda na wsi? To by miało sens - urabianie wieśniaków poprzez wmawianie im, ze agregat jest jego. Może chciał zapłacić agregatem Indianki za przewiezienie jego dupy do Starogardu Gdańskiego??? :))) Kurrrwa! Indianka musi bardziej uważać na te rozmaite łajzy, które pchają się na jej rancho.
Łachudrę do łachudry ciągnie. Indianka wie, kto fałszywie nastawił Bolesława przeciwko Indiance i kto go podwoził usłużnie na żwirówkę swoim autem. Łajzy zawsze się wyczuwają na kilometr i szybko potrafią się skumać.
Nie dziwi w tej sytuacji nerwowa reakcja Bolesława, gdy dowiedział się, ze Indianka wspomniała o nim na swoim blogu wcześniej. Wtedy pisała o nim w superlatywach. Widać sam wiedział, ze nie zasługuje na jej zaufanie, bo już wtedy planował coś nikczemnego i było mu bardzo nie na rękę, ze Indianka o nim pisze na swoim blogu...
Szczęście w nieszczęściu, ze pan Bolek wypierdzielił z Rancha ZANIM Indianka wyjechała do pracy za granice...
Dobrze, ze się szybko wydało, ile jest wart. Ufff... Trzeba wszystko dokładnie sprawdzić, czy czegoś ze sobą nie zapierdolił.
Plecaka i latarki tak czy inaczej nie zwrócił. Za to została jego piżama i portki. Być może potrzebował miejsce w torbie na coś z narzędzi Indianki? Już tak się kiedyś przydarzyło, ze inna łajza przed laty zostawiła swoje manele by wywieźć w swojej torbie Indianki pile spalinowa...
Śliczna dzidzia
Szczęściem koźlątko dziś się odnalazło cale i zdrowe, nienaruszone.
Jednak trzeba pomyśleć o nowym, obronnym psie. Urząd Gminy wyszkolonego przez Indiankę psa Indianki nie chce oddać.
Trzeba rozejrzeć się za szczeniakiem z jakiej bojowej rasy i go od małego trenować, tak jak Indianka trenowała swoje psy dawniej. Jej psina Satja bardzo dobrze strzegła siedliska i inwentarza. Żaden intruz na podwórko nie wszedł.